Oszczędzanie jest najlepszą metodą na zapewnienie sobie bezpiecznej przyszłości. Mimo to niewielu z nas odkłada choćby małe kwoty na przysłowiową czarną godzinę. Jak uważają eksperci, główną przyczyną niechęci Polaków do oszczędzania jest
brak wiedzy na temat podstawowych narzędzi finansowych, takich jak lokaty czy konta oszczędnościowe. Czy oszczędności Europejczyków, znacznie wyższe od naszych, zmotywują nas w końcu do zaciśnięcia pasa? – zastanawiają się eksperci European Financial Group.
brak wiedzy na temat podstawowych narzędzi finansowych, takich jak lokaty czy konta oszczędnościowe. Czy oszczędności Europejczyków, znacznie wyższe od naszych, zmotywują nas w końcu do zaciśnięcia pasa? – zastanawiają się eksperci European Financial Group.
W ciągu ostatniej dekady oszczędności Polaków wzrosły ponad dwukrotnie. Chociaż coraz mniej Polaków uważa, że warto oszczędzać (z badania przeprowadzonego przez TNS Polska wynika, że aż 39% rodaków nie widzi sensu oszczędzania pieniędzy albo nie ma na ten temat zdania), to jednak w praktyce zaskórniki odkłada więcej osób niż przed rokiem. Z danych GUS-u wynika, że w 2010 roku przeciętny Polak oszczędzał około 200 zł miesięcznie, czyli jedną szóstą dochodów. W 2011 roku kwota ta była jednak jedynie o kilkanaście złotych wyższa.
Mimo zwyżkowej tendencji wciąż odłożonych mamy ponad 16 razy mniej pieniędzy niż Niemcy, a na tle pozostałych krajów wysokość oszczędności Polaków nie wygląda imponująco. Polacy deponują w bankach ponad 500 mld zł, czyli mniej więcej tyle, co Norwegowie. Z tą różnicą jednak, że nasz kraj liczy prawie osiem razy więcej mieszkańców. W odległej Malezji 28-milionowa populacja tego kraju ma na lokatach 117 mld euro, Polacy zaś – 106 mld euro.
Gdzie zatem tkwi nasz błąd i co należy zmienić w codziennym zarządzaniu budżetem, aby móc zmniejszyć dystans dzielący nas od innych państw regionu?
- Żeby móc efektywnie oszczędzać, należy wyznaczyć konkretny cel, a następnie dokonać przemyślanej kategoryzacji wydatków i wybrać odpowiednie narzędzia finansowe – uważa Marcin Kuźniar, prezes European Financial Group. – Gdy wiemy, po co i jak oszczędzać, łatwiej znosimy ponoszone z tego tytułu wyrzeczenia. – dodaje.
Na rynku istnieje wiele instrumentów finansowych, umożliwiających „bezbolesne” oszczędzanie. Największą popularnością cieszą się konta oszczędnościowe, na które regularnie wpłaca się pewną sumę pieniędzy. Prowadzenie kont oszczędnościowych jest bardzo popularne u naszych zachodnich sąsiadów – na przykład w Holandii oraz Belgii na rachunkach tego typu jest ulokowanych ponad 80% oszczędności, w Niemczech i Francji – ponad 75%.
Drugim popularnym narzędziem są lokaty bankowe. Ich wadą jest zamrażanie pieniędzy na długi czas oraz groźba utraty odsetek w przypadku wcześniejszego wycofania kapitału. Z drugiej strony jednak lokaty gwarantują wysokie, niezmienne oprocentowanie. Zdaniem ekspertów to właśnie lokaty są najbardziej intratnym rozwiązaniem w przypadku długoterminowych inwestycji. Lokaty terminowe cieszą się w Polsce wysoką popularnością, jednak z uwagi na krótki okres deponowania funduszy (często np. na cztery miesiące) Polacy nie uzyskują wysokich zysków. Przed czterema laty na miesięcznych lokatach zdeponowana była co dziesiąta złotówka, teraz co czwarta. Coraz rzadziej dochodzi do lokat wieloletnich, np. zawieranych na 2 lata.
Obok kont oszczędnościowych oraz lokat istnieją inne instrumenty, takie jak fundusze inwestycyjne czy rachunki oszczędnościowo-rozliczeniowe (ROR). Polacy jednak w mniejszym stopniu niż obywatele zachodniej Europy decydują się na aktywne oszczędzanie, np. na rynku kapitałowym, głównie z uwagi na ryzyko, które jest wpisane w ten rodzaj inwestycji. Bardzo często tracą w ten sposób szansę na znaczące powiększenie swoich dotychczasowych oszczędności i zapewnienie sobie bezpiecznej przyszłości.
- Oszczędności, zwłaszcza w sytuacji kryzysu ekonomicznego jaki dotyka Europę i świat, stanowią de facto jedyne zabezpieczenie i gwarancję finansowej płynności – uważa Marcin Kuźniar – Mimo proponowanego przez rząd wydłużenia okresu pracy (i teoretycznie wyższej średniej wysokości zarobków) standard życia na emeryturze nie wzrośnie, a gwałtownie spadnie. Jest mało prawdopodobne, by wysokość naszej przyszłej emerytury wyniosła więcej niż połowę najwyższej uzyskanej miesięcznej pensji - dodaje.
(AM, źródło: EFG)
żródło: http://www.gu.com.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz