Zapraszam

Chcesz założyć konto w banku? Potrzebujesz kredytu? Szukasz ubezpieczenia dla siebie, domu, firmy itp? Nie wiesz jaką formę oszczędzania na przyszłość wybrać? Zastanawiasz się jak zarobić na funduszach inwestycyjnych, a może na złocie czy whisky? Skontaktuj się ze mną, chętnie Ci w tym pomogę :-) Bożena

Inwestowanie w fundusze - ryzykowne czy bezpieczne?

Oszczędzanie zwykle kojarzy się z bankami. Tam trzymamy najwięcej pieniędzy - na lokatach w bankach leży blisko 500 mld zł odłożonych przez gospodarstwa domowe. Banki płacą jednak marnie. Tylko na niektórych lokatach można zarobić na tyle dużo, by obronić się przed inflacją i mieć jeszcze jakąś premię.

Dlaczego więc pieniądze płyną do banków szerokim strumieniem? Odpowiedź jest prosta - tam jest bezpiecznie. Nawet gdyby jakiś bank zbankrutował, jego klienci odzyskają pieniądze - do równowartości 100 tys. euro. Przeciętny Kowalski raczej nie trzyma w banku więcej niż 400 tys. zł, może więc spać spokojnie.

Ale na bankach świat się nie
kończy. Jeśli znudziły cię skromne zyski oferowane przez banki, dobrym miejscem są fundusze inwestycyjne. Pierwsze pojawiły się w Polsce 20 lat temu. W funduszach Polacy trzymają blisko 130 mld zł.

Jak działają? Fundusze zarządzane są przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych (w skrócie TFI), czyli firmy, które muszą posiadać specjalną licencję i kontrolowane są (jak banki) przez Komisję Nadzoru Finansowego.

Każde TFI zwykle zarządza kilkoma lub kilkunastoma funduszami. Każdy fundusz zbiera pieniądze od klientów, a następnie inwestuje je w akcje, obligacje lub inne aktywa. Funduszami kierują zarządzający, którzy decydują, na co pójdą nasze pieniądze.

Nowe pojęcie - ryzyko

Rzecz jasna zarządzający funduszem nie może inwestować, w co mu się podoba. Każdy fundusz ma określoną politykę inwestycyjną, która zapisana jest w statucie funduszu. I każdy klient powinien się z tym dokumentem zapoznać, a jeśli nie z całym, to przynajmniej z fragmentami opisującymi ryzyko inwestycyjne.

Ryzyko to nowe pojęcie, które będziesz musiał zaakceptować po przesiadce z oszczędzania w banku do inwestowania w funduszach. Pamiętaj, fundusz to nie bank. Jeśli stracisz część oszczędności, nie możesz mieć do nikogo pretensji.

Teoretycznie najmniej ryzykujesz w tzw. funduszach pieniężnych, bo te inwestują głównie w depozyty bankowe czy bony skarbowe (to takie krótkoterminowe obligacje). Choć można zadać sobie pytanie, czy wchodzenie w takie produkty ma w ogóle sens, skoro samodzielnie można ulokować pieniądze w banku? W każdym razie taką inwestycję można potraktować jako wstęp do bardziej skomplikowanego inwestowania.

Bardzo często do grupy bezpiecznych zalicza się też fundusze dłużne lub inaczej - obligacji. Niestety, mylnie, co pokazał ostatnio przykład jednego z funduszy - Idea TFI - inwestujących właśnie w obligacje (fundusz na jakiś czas zawiesił wypłaty). Obligacje to forma kredytu, jaki emitent, czyli np. państwo polskie, zaciąga u tych, którzy w te obligacje zainwestują. Z tych pieniędzy państwo inwestuje w infrastrukturę lub łata dziury w budżecie. Rząd gwarantuje, że po określonym czasie wykupi obligacje wraz z odsetkami.

Problem w tym, że fundusz Idea Premium nie inwestował w gwarantowane przez państwo obligacje skarbowe (to dzisiaj najbezpieczniejsza inwestycja), ale przede wszystkim w obligacje emitowane przez prywatne firmy, w tym borykające się z problemami firmy budowlane.

Ryzyko bankructwa pojedynczej firmy jest znacznie większe niż państwa, dlatego przedsiębiorstwa emitujące obligacje muszą płacić inwestorom dodatkową premię za to ryzyko. Jak dużą? Np. na rządowych dwulatkach można zarobić 4,75 proc. w skali roku. Oprocentowanie obligacji firmy to nawet kilkanaście procent.

Wpadka Idei TFI dobitnie pokazuje, że fundusze obligacji różnią się stopniem ryzykiem. Z danych firmy Analizy Online, która monitoruje rynek funduszy, wynika, że w Polsce działa blisko 50 funduszy obligacyjnych (chodzi o fundusze inwestujące na polskim rynku). Ponad 30 to tzw. fundusze dłużne uniwersalne, których na pewno przynajmniej część portfela to papiery firm. Reszta to tzw. grupa funduszy "skarbowych". Bynajmniej nie oznacza to, że są bezpieczne. Zaledwie kilka z nich inwestuje wyłącznie w obligacje skarbowe. Pozostałe to mieszanka papierów skarbowych i korporacyjnych.

Jeśli jednak ktoś chce inwestować tylko w obligacje, i tylko w bezpieczne, nie ma sensu robić tego za pośrednictwem funduszy, bo to kosztuje. Obligacje skarbowe (bez opłat) można kupić m.in. w oddziałach PKO BP.

Nic za darmo

Największe ryzyko związane jest z funduszami akcyjnymi, a więc inwestującymi w akcje spółek giełdowych. Akcje również można kupować samodzielnie, wystarczy rachunek w biurze maklerskim. By jednak robić to efektywnie, trzeba mieć odpowiednią wiedzę i doświadczenie. I tu niewątpliwie przyda się wsparcie profesjonalistów.

Zanim zaczniemy przygodę z funduszami akcji, warto wbić sobie do głowy jedną z podstawowych zasad rozsądnego inwestowania, która mówi, by nie wrzucać wszystkich jajek do jednego koszyka. Jeśli koszyk się wywróci, stracisz wiele jajek.

Koszyk symbolizuje w tym przypadku giełdę, na której na przemian obserwujemy falę, gdy akcje rosną (hossa), i kiedy spadają (bessa).

Gdybyś włożył do takiego koszyka tylko część jajek, a resztę do bezpiecznego sejfu (np. na lokaty bankowe lub do obligacji skarbowych), jego upadek byłby dla ciebie mniej bolesny.

Zgodnie z tą zasadą TFI oferują zresztą fundusze mieszane, których aktywa dzielone są na akcje i obligacje. Np. fundusze zrównoważone do 70 proc. swojego portfela mogą zaangażować w akcje spółek, a fundusze stabilnego wzrostu do 40 proc. Resztę inwestują w coś bezpieczniejszego, by amortyzować potencjalne straty. W czasie hossy te pierwsze mają szansę dać wyższy zysk, w czasie bessy te drugie będą górą - stracą mniej.

Powierzając pieniądze funduszom, musisz pamiętać, że nie robią tego za darmo. Spotkasz się z dwiema podstawowymi opłatami: za zarządzanie i dystrybucyjną. Ta pierwsza trafia do kieszeni firmy, która bezpośrednio zarządza naszymi oszczędnościami, druga - do kieszeni sprzedawcy produktu, czyli np. banku, u którego nabywamy tzw. jednostki uczestnictwa.

Ile to kosztuje? Wszystko zależy od rodzaju funduszu. Najwięcej TFI biorą za zarządzanie funduszami akcji - opłaty mogą sięgać 4 proc. rocznie od wartości ulokowanych pieniędzy. W przypadku funduszy obligacji jest to średnio 1,5 proc., a gotówkowych - 1 proc.

Podobne stawki zapłacimy, kupując jednostki uczestnictwa, choć często można trafić na promocje. Coraz częściej można inwestować w fundusze przez internet, a wtedy opłaty dystrybucyjne odpadają.

Marcin Iwuć, ING TFI

Jak każdą przygodę, tak i tę z funduszami inwestycyjnymi warto rozpocząć od dobrego rozpoznania. Jeśli nigdy nie inwestowałeś, to bez względu na to, jak bardzo przekonujący jest materiał reklamowy czy doradca oferujący dany fundusz, nie wpłacaj pieniędzy, dopóki dobrze nie zrozumiesz, jak on działa. Dowiedz się, w jakich okolicznościach fundusz będzie zarabiał, ale jeszcze dokładniej wypytaj o to, kiedy może tracić. Przejrzyj wykres z historycznymi notowaniami za ostatnie 5-10 lat i zwróć uwagę nie tylko na zyski, ale również na przejściowe straty. Wszystko po to, abyś wiedział, czego się spodziewać w trakcie tej inwestycyjnej przygody. Gdy spadki na wykresie przerażają Cię, na początek wybierz fundusz bezpieczny: gotówkowy lub obligacji. Jeśli zdecydujesz się na coś z udziałem akcji, wpłać tam takie pieniądze, których na pewno nie będziesz potrzebował w ciągu najbliższych trzech-pięciu lat.

Piotr Szulec, Pioneer Investment

Dzięki charakterystyce produktowej funduszy inwestycyjnych inwestor może za ich pośrednictwem budować różne strategie inwestycyjne - od bezpiecznych po agresywne oraz dywersyfikować swoje oszczędności na podstawie różnych rynków zagranicznych, sektorów czy branż. Połączenie tych możliwości daje duże pole do popisu w zakresie tworzenia różnorodnych portfeli inwestycyjnych o różnej skali ryzyka i oczekiwanej stopie zwrotu. 

Źródło: http://wyborcza.biz/finanse/

1 komentarz: